
Republika - 1991
1991 Arston/Polton/M.M. Potocka Production
1. Kombinat 3:37
2. Lawa 3:09
3. Republika 3:42
4. Układ Sił 5:22
5. Balon 4:40
6. Zawroty głowy 4:52
7. Zawsze Ty 4:49
8. Telefony 4:22
9. Sexy Doll 4:56
10. Biała flaga '91 4:48
11. Sam na linie 3:56
12. Gadające głowy 4:04
13. Moja krew 4:20
"1991" to płyta straconej szansy. Album był pierwszym wydawnictwem reaktywowanej rok wcześniej Republiki. Po sukcesie występu Republiki w Rock Opolu podczas 27. festiwalu w Opolu, okazało się, że dawny ogień nadal się tli. Ale to nie był dobry czas dla polskiej muzyki, a zwłaszcza wykonawców, którzy sukces osiągnęli w pierwszej połowie lat 80. Szybko zmieniająca się, w iście rewolucyjnym tempie, rzeczywistość społeczno-polityczna, destabilizowała również sferę kultury. Zmiany następowały gwałtownie, szalała hiperinflacja, rozpoczęły się reformy Balcerowicza, ludzie zaczęli masowo tracić pracę, bo upadały państwowe, socjalistyczne molochy. Część młodzieży, która dekadę wcześniej szalała na koncertach Republiki, w 1991 roku miała już inne sprawy na głowie. Nowa publiczność miała swoje gwiazdy wylansowane w ramach tzw. Krajowej Sceny Młodzieżowej. W dodatku czuć było powiew czegoś nowego i oczekiwanie na to "nowe".
Na nowo organizowała się też Republika. Podczas koncertu w Opolu wystąpił pełen klasyczny skład grupy: Grzegorz Ciechowski, Zbigniew Krzywański, Sławomir Ciesielski, Paweł Kuczyński. Panowie zagrali też kilka koncertów w tym skladzie dla Polonii amerykańskiej w Chicago i Nowym Jorku. Dla wszystkich było jasne, że pozycja Ciechowskiego, który był niekwestionowanym liderem zespołu już w latach 80., po rozłące z zespołem i sukcesie jego projektu solowego Obywatel G.C., uległa jeszcze wzmocnieniu. Panowie zdecydowali, że trzeba nagrać nową płytę. Po kilku latach przerwy nie mieli jednak nowego repertuaru. Były za to utwory, które wcześniej nie ukazały się na regularanych płytach zespołu. I to nie tylko znane hity jak: "Biała flaga", "Telefony" czy "Moja krew", ale także kompozycje nigdy wcześniej nie zarejestrowane w wersjach studyjnych, znane dotychczas jedynie z wykonań koncertowych. Republika postanowiła zebrać je wszystkie i nagrać ponownie w nowych aranżacjach. Album "1991" to efekt tego pomysłu.
Niestety, płyta "1991" okazała się porażką i to na każdym polu, a jej najbardziej frustrującym dowodem była nowa wersja starego hitu "Biała flaga", tutaj pt. "Biała Flaga '91". Nowa wersja nie podbiła serca nowych odbiorców a starzy fani nie mogli znieść kaleczących uszy rapowano-krzyczanych wstawek o tym, że "Ania w Ameryce" a "Gruby nie wiadomo". Straszne to było wtedy i do dzisiaj takie pozostaje. Może komuś się ta odnowiona wersja sposobała, ale na pewno ja nie należę do tego grona osób i nie znam nikogo komu ona przypadłaby do gustu. Pozostałych starych hitów nie poddano już tak radykalnym zabiegom. Jedne brzmią lepiej, inne gorzej, ale z pewnością wszystkie są gorszą wersją oryginałów. Nowe wersje zaaranżowane są bardziej elektronicznie, pozbawione są też żywego basu. Paweł Kuczyński, choć grał z zespołem koncerty przed nagraniem płyty, to nie chciał angażować się w promocję albumu. Nie miał nic przeciwko wystąpieniu na samej płycie, ale jego zaangażowanie w zespół nie było zdaniem pozostałych wystarczające. W efekcie na płycie "1991" Kuczyńskiego nie ma w ogóle. Płytę nagrało trio w składzie: Ciechowski, Krzywański, Ciesielski. Przez to, brzmienie na albumie jest suche i sterylne.
Najbardziej wartościowym elementem "1991" są cztery stare numery Republiki, które nigdy wcześniej nie były wydane i upublicznione, poza koncertami: „Republika”, „Lawa”, „Balon” i „Zawroty głowy”. To klasycznie republikańskie kompozycje, mające w sobie tę samą pasję i nerw znany z "Nowych sytuacji" [czytaj recenzję >>] . Niestety, zaaranżowane są w podobnym duchu co pozostałe nagrania na "1991", czyli w otoczce sterylnego, elektronicznego brzmienia i bez gitary basowej. Przez to moim zdaniem sporo tracą. Na pewno gdyby zostały nagrane w tradycyjnym republikańskim składzie i tradycyjnej aranżacji, słuchałoby się ich lepiej. Ale i tak cieszy to, że po latach zostały wydane, nawet jeśli forma pozostawia trochę do życzenia. Niedociągnięcia aranżacyjne wynagradza jakość samych kompozycji. Świetny jest szczególnie utwór „Republika”. Aż dziwne, że nie został nagrany i wydany wcześniej. W porównaniu do dokonań zespołu z lat 90. lśni jak prawdziwy diament. Podobnie mogę napisać o nagraniu "Balon". Bardziej banalny jest numer "Lawa", który został wybrany jako utwór promujący płytę. Utwór grano w radiowej Trójce, dzięki czemu dotarł do 2. miejsca trójkowej listy przebojów. To mogło wskazywać, że grupa wraca na tory starej popularności. Ale tak nie było, co udowodnił następny promowany utwór, wspomniany już wcześniej "Balon". On osiągnął zaledwie 16. miejsce trójkowej listy i wypadł z niej po kilku tygodniach. Na kilka najbliższych lat i tak było to największe osiągnięcie zespołu na liście Trójki. O nowej sytuacji na rynku muzycznym w pierwszej połowie lat 90., grupa przekonała się najlepiej przy okazji wydania w 1993 roku pierwszej po reaktywacji płyty z premierowym materiałem pt. "Siódma pieczęć". Ale to już temat na inny tekst. Czwartym nowym utworem na płycie "1991" były dosyć przeciętne "Zawroty głowy". Przeciętne jak na "starą" Republikę. Na płycie "Republika marzeń" (1995) byłoby to wyróżniające się nagranie.
Albumu "1991" nie można uznać za całkiem złą płytę. Mimo "zepsutych" aranżacji, znajdują sie na niej nadal świetne komopozycje. Wartością są też cztery utwory "nowe" a tak naprawdę stare republikańskie. Szczególnie w 1991 roku wydanie płyty spotkało się z "mieszanymi" reakcjami. Zamiast nowych utworów reaktywowanej Republiki otrzymaliśmy zestaw starych hitów radiowych i singlowych w nieortodoksyjnych wersjach. W kontekście tego, że stare hity wtedy nie były dostępne na żadnej płycie zespołu, nic dziwnego, że dało się słyszeć narzekania starych fanów. Na szczęście po dwóch latach grupa wydała płytę "82 ➞ 85" [czytaj recenzję >>] , która wynagrodziła zawód wydawnictwem "1991". Czy nowe aranżacje z "1991" zyskały po latach? Moim zdaniem nie. Pozostają jedynie ciekawostką a największą wartością albumu są wspomniane cztery stare nagrania po raz pierwszy zarejestrowane w studiu. Szkoda tylko, że w trochę dziwaczanych aranżacjach, ale lepsze to, niż gdyby wcale nie były dostępne. [7/10]
Andrzej Korasiewicz
14.10.2025 r.