The Human League - Dare
1981 Virgin
1. The Things That Dreams Are Made Of 4:14
2. Open Your Heart 3:53
3. The Sound Of The Crowd 3:56
4. Darkness 3:56
5. Do Or Die 5:23
6. Get Carter 1:02
7. I Am The Law 4:14
8. Seconds 4:58
9. Love Action (I Believe In Love) 4:58
10. Don't You Want Me 3:56
To przełomowa płyta dla The Human League, która zaważyła na dalszym kierunku rozwoju grupy. Ten z kolei wpłynął na sposób, w jaki dzisiaj postrzegany jest zespół. A przecież The Human League wyłonił się w 1977 roku z eksperymentalnej formacji Future grającej równie intrygująco co mało komercyjnie. Efektem tych pierwszych kroków muzycznych były dwie płyty: "Reproduction" (1979) [czytaj recenzję >>] i "Travelogue" (1980) [czytaj recenzję >>] , zawierające muzykę syntezatorową o nowofalowym i często eksperymentalnym obliczu. Nic dziwnego, że grupa nie zaznaczyła wtedy swojej większej obecności w show-biznesie, co nieco frustrowało wokalistę Philipa Oakeya. Wzbudzała wprawdzie zainteresowanie innych muzyków, jako nowatorska formacja szukająca nowych, elektronicznych i syntezatorowych brzmień, ale wszystko to działo się bez sukcesu komercyjnego. A na to liczył Philip Oakey.
W tym miejscu warto zrobić dygresję przypominając, że tak naprawdę pomysłodawcami powstania The Human League w 1977 roku byli klawiszowcy Martyn Ware i Ian Craig Marsh, którzy Philipa Oakeya zaprosili do składu, szukając kogoś kto zaśpiewa do ich kompozycji. Gdyby trafili na kogoś innego... pewnie nie powstałaby wtedy płyta "Dare", ani formacja Heaven 17, stworzony przez Ware'a i Marsha po odejściu z The Human League. Panowie Ware i Marsh chcieli pozostać przy poszukiwaniach elektronicznych brzmień, Oakey chciał iść w kierunku muzyki pop i zdobycia większej rozpoznawalności. Na tym tle nastąpiło rozejście się panów. Ware i Marsh opuścili grupę w 1980 roku, zakładając najpierw kolektyw muzyczno-estetyczny British Electric Foundation, a następnie grupę Heaven 17, która notabene również odniosła później sukces komercyjny, choć bardziej umiarkowany niż The Human League pod wodzą Oakeya. Nie było wielkich kłótni. Nazwa, wtedy niewiele znacząca, pozostała przy Oakeyu.
Philip Oakey zorganizował nowy skład The Human League, który miał swoje zobowiązania koncertowe i musiał je wypełnić. Ze starego składu grupy poza nim samym pozostał jedynie Philip Adrian Wright, który nie do końca był muzykiem. Choć miał wpływ na powstawanie kompozycji, to jako student produkcji filmowej bardziej odpowiadał za sprawy oprawy wizualnej i organizację. I zresztą początkowo taki miał też tytuł "dyrektor ds. wizualizacji". Do grupy najpierw dołączył klawiszowiec Ian Burden a następnie Jo Callis. Przede wszystkim jednak zespół wzmocniły śpiewające panie - Joanne Catherall i Susan Ann Sulley, wtedy jeszcze nastoletnie. Mocny, basowy wokal Oakeya rozświetlony przez kobiece wokale stały się odtąd znakiem rozpoznawczym nowego, odświeżonego The Human League. Nowy skład szybko wziął się do roboty a jego efektem było powstanie płyty "Dare", która od razu stała się największym komercyjnym sukcesem grupy. Album wywindował zespół na szczyt ówczesnych zestawień najlepiej sprzedających się płyt.
Płyta "Dare", mimo nowego składu, zawiera jeszcze brzmieniowe echa dawnego The Human Leage, ale śpiewające panie nadają muzyce lekkości. Przede wszystkim jednak utrzymany został wysoki poziom kompozycji. Stały się one jednak bardziej zwarte, piosenkowe, skierowane do odbiorcy oczekującego chwytliwych przebojów. Tego właśnie brakowało wcześniejszym produkcjom grupy z Sheffield. Poprzednia wersja The Human League to zabawa z dźwiękiem, poszukiwanie interesujących rozwiązań brzmieniowych, tworzonych przy użyciu nowych wówczas urządzeń syntezatorowych. Dla muzyków Future/The Human League nie miało znaczenia czy powstanie z tego jakiś chwytliwy przebój, a nawet wręcz mogło to być niebezpieczne, bo odrywało twórców od rozpoznawania możliwości nowych urządzeń. To denerwowało Oakeya i to zmieniło się wraz z płytą "Dare".
Album aż kipi przebojowością. Kolejno wydawane single są tego najlepszym potwierdzeniem: "The Sound of the Crowd", "Open Your Heart", "Love Action (I Believe in Love)" i przede wszystkim "Don't You Want Me". Ale i pozostałym utworom niczego nie brakuje. Nagranie "Do Or Die" zostało wykrojone przez radiowców Trójki, by w 1982 roku trafić na rodzącą się właśnie Listę przebojów Programu Trzeciego. Na krótko wprawdzie, bo synth-pop nie był wtedy w Polsce traktowany do końca serio. Jednak zespół święcił triumfy w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych a także w innych krajach Europy i świata. Utwór "Don't You Want Me" osiągnął pierwsze miejsce na listach sprzedaży singli w Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Irlandii czy Nowej Zelandii. W innych krajach był w pierwszej dziesiątce. Równie dobrze sprzedawał się album. Jakieś echa dawnych eksperymentalnych nagrań słychać w spokojniejszym, niezbyt przebojowym "I Am The Law". Zaraz po nim jest jednak już rytmiczny "Seconds" a płytę wieńczą singlowe "Love Action (I Believe In Love)" i przede wszystkim "Don't You Want Me".
Philip Oakey osiągnął to, czego oczekiwał a przy tym muzycznie płyta obroniła się jakością. Do dzisiaj albumu słucha się wyśmienicie, choć niektóre rozwiązania dźwiękowe brzmią już nieco archaicznie, za to charakterystycznie dla początku lat 80. Płyty więc z przyjemnością posłuchają ci, którzy pamiętają tamte czasy i chcą powspominać, ale także współcześni archeologowie brzmień synth-popowych, którzy szukają jakości i oryginalnych brzmień, które stały się źródłem inspiracji dla współczesnych twórców. [9/10]
Andrzej Korasiewicz
15.06.2023 r.