Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Promaja - Bravo Brava

Promaja - Bravo Brava
2025 Independent/Symphony Of Destruction

1. Hidden Figures 04:38
2. Cinematic TV Static 03:56
3. Diaspora 03:58
4. Modern Silence 04:19
5. A Call To Arms 03:42 
6. Treading Water 04:33
7. Never Reaching Heaven 04:06
8. Like You Want It To 04:26

Na stronie Alternativepop.pl przede wszystkim sięgamy retrospektywnie do historii pisząc o płytach klasycznych, a czasami o tych mniej znanych, które warto poznać a dotychczas uznania nie zdobyły. Czasami sięgamy również po współczesnych wykonawców, którzy korzystając z dobrych wzorców nagrywają nową muzykę. Tak jest i tym razem.

Promaja to niemal kompletnie anonimowy zespół z Australii, który tworzą trzy panie: Jasmine Dunn, Lisa McDade, Celeste Aldahn oraz jeden pan - Yussef Taouk - grający na perkusji. Ten głównie żeński zespół dostarcza wspaniałej, klasycznie post-punkowej muzyki, która zachowuje liryzm i melancholię, nie staczając się w niepotrzebny hałas, czy nadmierne skomplikowanie. Na debiutanckiej płycie formacji, która działa dopiero od 2023 roku, otrzymujemy osiem utworów, które w sumie trwają zaledwie niecałe trzydzieści cztery minuty. To w sam raz, żeby posmakować muzyki zespołu i wystarczająco dużo, żeby nie ulec jej znużeniu. Na "Bravo Brava" znajdujemy muzykę prostą, opartą o pogłosy i miękki, ale melancholijny wokal Jasmine Dunn. Nagrania są dynamiczne, czasami słychać w nich gitarową ścianę dźwięku, jak w "A Call To Arms", przede wszystkim jednak tworzą delikatnie mroczną atmosferę. 

W przypadku albumu "Bravo Brava" kluczowe jest spojrzenie na jego całość, z której wyłania się piękna, choć smutna aura, czasami zahaczająca o romantyzm. Muzyka Promaja, opierając się na klasycznych wzorcach post-punkowych, pozbawiona jest zbędnej agresji. Jeśli mam porównać muzykę Promaja do czegoś, co już znamy, to wspomnę, że Australijczycy przypominają mi klimatem pod względem instrumentalnym wczesny The Cult z czasów gdy występowali jako Southern Death Cult oraz wczesny Cocteau Twins z tą różnicą, że Promaja ma żywego perkusistę. Pobrzmiewa tutaj też echo Slowdive, choć muzyka jest bardziej dynamiczna, wyraźnie osadzona w post-punkowym wzorcu, a nie w stylistyce Slowdive wykraczającej poza post-punk. Promaja nie angażuje się aż tak w rozmyte tła i mniej konkretną muzykę gitarową. Na "Bravo Brava" mamy konkret i dynamizm, mimo obecnego swoistego mrocznego romantyzmu.

Trudno na płycie wyróżnić poszczególne nagrania - najbardziej zwraca uwagę wspomniany już "A Call To Arms" - ale to nie jest wada albumu a raczej forma pochwały. Całość brzmi równo i klimatycznie, przy tym bardzo tradycyjnie, wręcz historycznie. Dlatego nie wszystkim album może się spodobać. Ci którzy szukają nowych brzmień, grania agresywnego, albo skomplikowanego, mogą spokojnie darować sobie album "Bravo Brava". Nie znajdą tu nic dla siebie. Niewątpliwie płyta przypadnie za to do gustu miłośnikom tradycyjnie post-punkowego grania z początku lat 80., które potrafi ująć swoją atmosferą. Mimo że Promaja to zespół młody i debiutujący, w dodatku z dalekiej Australii, to mamy do czynienie ze sprawnie grającymi muzykami, którzy zamiast eskalować wrzaskiem, starają się wykreować w swojej muzyce klimat. To z pewnością się udało. Polecam sprawdzić. [7.5/10]

Andrzej Korasiewicz
10.06.2025 r.