Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Mood, The - The Singles 1981 - 1984

The Mood - The Singles 1981 - 1984
2024 SugarStar Records 

1. Is There A Reason    3:20
2. Waves In Motion    4:05
3. Don't Stop    3:02
4. Watching Time    3:30
5. Paris Is One Day Away    3:01
6. No-One Left To Blame    4:05
7. Passion In Dark Rooms    3:26
8. The Munich Thing    4:13
9. I Don't Need Your Love Now    3:27
10. She's Got Me    4:05
11. Don't Let Me Down    4:14
12. I'm Coming Home    3:03

The Mood to brytyjska formacja założona przez trójkę muzyków: Johna Moore'a, Marka Jamesa i Erica Jamesa, której muzyka wydana na płycie "The Singles 1981 - 1984" powinna sprawić wiele radości sympatykom synth popu i new romantic z początku lat 80. The Mood istniał zaledwie kilka lat, od 1980 do 1984 roku, wydał kilka singli i rozwiązał się. Grupa była bliska większego sukcesu komercyjnego, ale mimo wszystko on nie przyszedł. Na przykładzie The Mood najlepiej widać jak czasami niewiele brakuje, by przebić się do szerszej publiczności. W przypadku The Mood zabrakło trochę szczęścia i konsekwencji. Zespół w latach 1981-1984 umieścił na brytyjskiej liście przebojów trzy single w top 100. Najbliżej sukcesu był w przypadku utworu "Paris Is One Day Away", który w 1982 roku osiągnął 42. miejsce brytyjskiej listy najlepiej sprzedających się singli. Gdyby grupa zaszła dwa miejsce wyżej, miałaby szansę na zaproszenie do kluczowego programu w brytyjskiej telewizji "Top of the Pops". A wtedy mogło wydarzyć się wszystko. To właśnie występując w tym programie wykonawcy, dotychczas anonimowi dla szerszej publiczności, przy udanym występie, mieli szansę stać się rozpoznawalni w całej Wielkiej Brytanii. A gdyby to się udało, to można było dalej rozwijać karierę w Europie kontynentalnej a może i w innych częściach świata. Ale tak się w przypadku The Mood nie stało. Dziennikarze brytyjskiego BBC zapraszali wykonawców, którzy mieli hit w top 40 brytyjskiej listy singli. The Mood mieli utwór na 42. pozycji, zabrakło dwóch miejsc, by grupa dostała szansę na zaprezentowanie się szerszej publiczności...

Poza nagraniem "Paris Is One Day Away", The Mood wydali jeszcze kilka innych singli. Grupa zadebiutowała w 1981 roku utworem "Is There a Reason", który jednak nie został odnotowany na liście przebojów. Następnie w roku 1982 ukazał się drugi singiel "Don't Stop", który osiągnął 52. miejsce na brytyjskiej liście przebojów. W tym samym roku ukazał się wspomniany, najwyżej notowany w krótkiej karierze The Mood "Paris Is One Day Away". W następnym, 1983 roku został wydany utwór "Passion in Dark Rooms", który dotarł do 74. miejsca listy singli. Widać wyraźnie, że okienko do osiągnięcia sukcesu było w 1982 roku, bo grupa umieściła wtedy na liście singli aż dwa nagrania i były one najwyżej notowanymi utworami The Mood. W 1984 roku ukazał się ostatni singiel zespołu pt. "I Don't Need Your Love Now", który nie znalazł się na brytyjskiej liście singli. W tym samym roku grupa zakończyła działalność nie nagrywając płyty długogrającej. Po zespole pozostały single oraz wydany w USA w 1983 roku mini lp "Passion In Dark Rooms" z pięcioma nagraniami - czterema znanymi z brytyjskich singli oraz dodatkowego, wcześniej nie wydanego utworu "Don't Let Me Down".

Po rozpadzie The Mood, muzycy próbowali kontynuować karierę w innych formacjach. Eric James (Logan) założył grupę STRANGELANDS, która miała na swoim koncie m.in. supportowanie A-ha. Po niepowodzeniach, panowie zajęli się innym rodzajem działalności. W 2008 roku Cherry Red Records wydał płytę "The Singles Collection", która zawierała wszystkie single, w tym strony B, a także utwór "Don't Let Me Down", pochodzący z amerykańskiego mini lp "Passion In Dark Rooms".  

Po latach The Mood postanowili przywrócić pamięć o swoim zespole. Panowie odkupili od RCA/Sony cały swój katalog nagrań i pracują nad remiksami i cyfrowym remasteringiem wszystkich swoich nagrań. Pierwszym efektem ich pracy jest wydanie omawianej płyty „The Singles 1981-1984”, która od 2024 roku jest dostępna na wszystkich głównych platformach streamingowych. W tym roku ukazało się też fizyczne wydanie płyty na CD. Muzycy mają dalsze plany, włącznie z wydaniem wersji 12-calowej albumu oraz pracą nad nagraniami oraz albumem, który nigdy nie został wydany. Póki co mamy jednak płytę „The Singles 1981-1984”. 

Na album „The Singles 1981-1984” składa się w sumie dwanaście utworów. Pierwsze dziesięć to strony A i B pięciu singli z lat 1981-1984. Jedenasty utwór "Don't Let Me Down" to wspomniany już numer, który w 1983 roku ukazał się na amerykańskim mini lp "Passion In Dark Rooms. Dwunasty utwór pt. "I'm Coming Home" to premierowe nagranie, które wcześniej nigdzie się nie ukazało. Być może to jeden z tych wcześniej nie wydanych numerów, które powstały w latach 80. i grupa postanowiła je przywrócić publiczności? Czy było warto? Muzyka The Mood na pewno przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom klasycznego synth popu z początku lat 80. ale nie jest to twórczość, która ma szansę stać się zagubioną perłą muzyki lat 80. Single The Mood są bardzo sympatyczne, klimatyczne i zagrane w stylu z epoki, co jest ich główną zaletą. Mimo wszystko trudno dziwić się, że formacja nie odniosła większego sukcesu. Muzyka The Mood nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle ówcześnie odnoszących sukces grup w rodzaju Ultravox, OMD, Talk Talk czy Tears For Fears. Przeciwnie, brzmi o wiele zwyczajniej, czasami nawet banalnie. Mimo wszystko warto zwrócić uwagę na The Mood i „The Singles 1981-1984”. 

Otwierający album pierwszy singiel "Is There A Reason" to rozmarzony, "noworomantyczny" utwór z soczystą partią klawiszową i miłą dla ucha melodią. W utworze ze strony B singla, instrumentalnym "Waves In Motion" słychać od drugiej minuty brawurową partię saksofonu. Pierwszy odnotowany na liście przebojów utwór "Don't Stop" jest mocno zrytmizowany bitem perkusji elektronicznej i ma wyrazistą, mocną partię wokalną. W tle klimat robią przestrzenne partie syntezatorów, ale też bardziej soczyste akordy syntezatorowe. To bardzo udane, klimatyczne single, które mogły odnieść większy sukces, ale wtedy konkurencja w brytyjskim synth popie była bardzo mocna. "Watching Time" to dynamiczny numer ze strony B singla "Don't Stop". Następnie mamy największy hit "Paris Is One Day Away" i nagranie ze strony B "No One Left To Blame". Przyznam, że wcześniejsze single "Is There A Reason" i "Don't Stop" bardziej przypadły mi do gustu. "Paris Is One Day Away" jest bardziej banalny, ale nadal ociekający elektroniką z epoki, co musi wzbudzać sympatię fana syntezatorowej klasyki. "No One Left To Blame" brzmi jak typowa strona B, czyli numer mniej udany, mający uzupełniać stronę A. W ostatnim odnotowanym na brytyjskiej liście przebojów numerze "Passion in Dark Rooms" słychać już pewną ewolucję brzmieniową The Mood w stronę bardziej konwencjonalnego popu. Nagranie nadal ocieka elektroniką, ale wyraźniej słychać tutaj partię basu a całość zaczyna brzmieć nieco "soulowo". Utwór ma chwytliwy refren i naprawdę przyjemnie się go słucha. Może, gdyby na brytyjskiej scenie nie było wtedy Spandau Ballet, które właśnie wydało "True"... "The Munich Thing", czyli strona B "Passion in Dark Rooms", to powrót do bardziej mechanicznego synth popu. Rozwój The Mood w kierunku konwencjonalnego popu najbardziej słychać w ostatnim singlu z 1984 roku "I Don't Need Your Love Now". To nadal synth pop, ale przestrzenne pasaże syntezatorowe, czy soczyste akordy nie są tutaj pierwszoplanowe. The Mood najwyraźniej podążają wraz z rozwijającą się modą. W 1984 roku syntezatory z jednej strony upowszechniły się na całej scenie pop, z drugiej strony grupy, które za tym stały traciły ten pierwotny, nowatorski, robotyczny i mechaniczny wymiar. Następowała konwergencja klasycznych grup synth pop, które inspirowały się mechaniczną, zimną konwencją Kraftwerk oraz formacji popowych, które wprowadziły do swojego instrumentarium syntezatory. Strona B ostatniego singla, czyli nagranie "She's Got Me" jest jednak jakby zaprzeczeniem moich słów, bo jednostajny elektroniczny bit i soczyste, monotonne partie syntezatorów znowu przywodzą na myśl przełom lat 70. i 80. i początek rozwoju sceny syntezatorowej.

Czy warto posłuchać muzyki The Mood? Dla miłośników klasycznego synth popu, to mus. Ale nie spodziewajcie się większych artystycznych doznań, czy eksperymentalnych odkryć. The Mood to solidny przedstawiciel klasycznej sceny syntezatorowej, który niczym się nie wyróżniał spośród grup sobie podobnych, ale wstydu jego muzyka nie przynosiła. Gdyby mieli więcej szczęścia, może odnieśliby większy sukces. Ale tego im zabrakło. Nie zabrakło im za to woli i chęci przypomnienia się po latach, dzięki czemu każdy ma szansę sprawdzić jak brzmiał brytyjski synth pop w pierwszej połowie lat 80. Ten synth pop, który nie znalazł się w pierwszej lidze, ale niewiele do tego zabrakło. [7.5/10]

Andrzej Korasiewicz
03.08.2025 r.