Recenzje

Zaobserwuj nas
WESPRZYJ NAS

Wyszukaj recenzję:

Jarre, Jean Michel - Les Concerts En Chine

Jean Michel Jarre - Les Concerts En Chine
1982 Disques Dreyfus

1. L'ouverture    4:50
2. Arpégiateur    6:53
3. Equinoxe IV    7:45
4. Jonques De Pêcheurs Au Crépuscule    9:45
5. L'orchestre Sous La Pluie    1:21
6. Equinoxe VII    9:53
7. Orient Express    4:21
8. Les Chants Magnétiques I    0:21
9. Les Chants Magnétiques III    3:50
10. Les Chants Magnétiques IV    10:37
11. Harpe Laser    3:36
12. Nuit à Shanghai    7:01
13. La Dernière Rumba    2:12
14. Les Chants Magnétiques II    6:16
15. Souvenir De Chine    3:59

Jean Michel Jarre to chyba pierwsze nazwisko jakie mogę podać pisząc o początkach mojej fascynacji muzyką. Tak naprawdę jednak początek był bez nazwisk. Był odbiornik radiowy w kuchni włączony przez ojca na Pierwszy Program Polskiego Radia. Raz na jakiś czas, a był to sam początek lat 80. ubiegłego wieku, pomiędzy różnymi audycjami emitowano bez zapowiedzi utwory muzyczne. Niektóre z nich robiły na mnie ogromne wrażenie, nie tylko swoimi walorami artystycznymi, ale też niezwykłymi brzmieniami, o których nie miałem pojęcia z jakich instrumentów są wydobywane. Kiedy już odważyłem się sam kręcić gałką w radioodbiorniku trafiłem na Studio nagrań w III programie PR. Była to autorska audycja Jerzego Kordowicza, z której dowiedziałem się o istnieniu instrumentów elektronicznych i autorów fascynującej mnie muzyki. Jean Michel Jarre nie należał do czołówki ulubieńców Kordowicza, chociaż w plebiscycie wśród słuchaczy audycji na najlepszą płytę rocka elektronicznego, bo tak określano wtedy tą muzykę, „Oxygene” Jarre’a zajęło drugie miejsce po płycie „Ricochet” grupy Tangerine Dream. W zbliżonym czasie udało mi się po raz pierwszy zobaczyć w jakiejś gazecie oblicze francuskiego artysty na czarno-białej fotografii. Dziwnie to brzmi w epoce Internetu, smartfonów i AI. W czerwcu 1983 r. w Peweksie przy ulicy Floriańskiej w Krakowie dostrzegłem na najwyższej półce winylowe oczywiście płyty „Oxygene” i „Equinox” w cenie 5 tysięcy zł każda. Nie było rady. Razem z kolegą z podstawówki zbieraliśmy butelki, ściągaliśmy z nich nalepki i oddawaliśmy do skupu aż wreszcie mogliśmy sobie kupić po jednej. Recenzowany album płytowy otrzymałem już od rodziców. Miałem przyjemność być na pierwszym koncercie Jeana Michela Jarre’a w Polsce, 21 czerwca 1997 r. w katowickim Spodku. W odniesieniu do tego koncertu i do tych chińskich z 1981 r. mogę powiedzieć tyle, że najlepsze pod względem muzycznym są te, podczas których występuje z dużym zespołem, a tak było w obu tych przypadkach. Tyle osobistych wspomnień.
 
Pierwsze koncerty Jeana Michela Jarre’a w Chińskiej Republice Ludowej były wydarzeniem historycznym. 45 lat temu nie była to potęga jaką znamy dzisiaj. Chiny kojarzyły się raczej z głębszym panowaniem ideologii komunistycznej niż w ZSRS, z niezliczonymi milionami ludzi ubranymi w jednakowe mundurki Mao, z tenisówkami, herbatą, porcelaną, ping pongiem i ogólnie z zacofaniem. Bardziej zorientowani wiedzieli o spustoszeniach, jakie przyniosła rewolucja kulturalna. Po reformach Deng Xiaopinga pod koniec lat 70. XX wieku opresyjność systemu zmniejszyła się, wzrosły aspiracje konsumpcyjne Chińczyków i Komunistyczna Partia Chin postanowiła w sposób kontrolowany otworzyć się także na wpływy kulturalne Zachodu. Z kolei Jean Michel Jarre pod koniec lat 70. XX wieku dzięki ogromnemu sukcesowi płyty „Oxygene” był już gwiazdą znaną nie tylko we Francji. Na marginesie przypomnę, że „Oxygene IV” w 1977 r. zajął czwarte miejsce na brytyjskiej liście przebojów UK singles chart. W tym samym roku na tej prestiżowej liście sukcesy odnotowały instrumentalny utwór „Magic Fly” francuskiego zespołu Space i piosenka Donny Summer „I Feel Love”. 1977 był zatem rokiem przełomowym dla artystów tworzących muzykę wyłącznie na instrumentach elektronicznych. Muzyka traktowana dotąd jako ciekawostka i nowinka weszła do głównego nurtu muzyki popularnej. 

Możliwe, że Jarre jako twórca muzyki instrumentalnej był bezpieczniejszy ideologicznie niż twórcy piosenek i dlatego wybrano właśnie jego jako pierwszego, który zaprezentuje w Chinach zachodnią muzykę popularną. Zapewne istotne dla tej decyzji było te, że w 1964 roku to Francja była pierwszym dużym zachodnim krajem, który oficjalnie uznał Chińską Republikę Ludową. Nawiasem mówiąc, w młodości Deng Xiaoping spędził sześć lat życia we Francji. Na chińskich decydentach wrażenie też mógł zrobić koncert Jarre’a 14 lipca 1979 r. w Paryżu na Place de la Concorde dla około półtora miliona ludzi wpisany do księgi rekordów Guinessa. Jarre połączył w nim muzykę z pokazem świateł i projekcjami na fasadach budynków wokół placu, tworząc spektakl audiowizualny, który stał się wzorem dla jego późniejszych megakoncertów. W każdym razie bezpośrednio po nim rozpoczęły się na poziomie ambasad rozmowy o serii koncertów w ChRL. 22 sierpnia 1981 a więc prawie w przededniu wyjazdu do Chin ukazała się trzecia studyjna płyta Jarre’a czyli „Les Chants Magnétiques”, w wersji angielskiej „Magnetic Fields”, w której Jarre po raz pierwszy użył instrumentów cyfrowych obok analogowych. Ważną rolę w tym czasie w jego muzyce zaczął odgrywać Fairlight CMI, pierwszy szeroko dostępny sampler cyfrowy. Utwory z tej płyty emitowane były przez chińską rozgłośnię radiową jeszcze przed koncertami. 

Przygotowania do tej serii koncertów były bardzo poważne. Oprócz nadania znanym już utworom nowej, bardziej popularnej aranżacji i rozpisania jej na członków specjalnie powołanego zespołu muzyków Jarre skomponował na tę okazję nowe utwory i dokonał aranżacji tradycyjnej chińskiej melodii. Wykonywał później ten utwór wraz z Orkiestrą Symfoniczną Konserwatorium Pekińskiego pod tytułem „Fishing Junks at Sunset”. Wspomnę na marginesie, że muzyka chińska w dużej mierze opiera się na skalach pentatonicznych, a podstawą muzyki europejskiej od średniowiecza jest system diatoniczny (skala siedmiostopniowa: dur i moll). Do swojego zespołu Jean Michel Jarre zaprosił następujących artystów: 

- Frédéric Rousseau, jeden z pionierów francuskich pionierów muzyki elektronicznej, który działał na tej scenie równolegle z twórczością Jarre’a i Space Art. W latach 90. współpracował też z Vangelisem;
- Dominique Perrier, kolejny z pionierów muzyki elektronicznej we Francji, współzałożyciel zespołu Space Art. Jego partie solowe na keytarze Moog Liberation były ozdobą koncertów;
- Roger Rizzitelli, perkusista, współzałożyciel zespołu Space Art. Na potrzeby koncertów w Chinach wyposażony w chyba największy możliwy zestaw perkusji elektronicznej Simmonsa, która w 1981 r. stanowiła nowość;
- Pierre Mourey, koordynator instrumentów muzycznych, zajmujący się także obsługą i naprawą syntezatorów i konsol mikserskich. 

Próby zaczęły się kilka miesięcy przed koncertami w prywatnym studiu Jarre’a w Croissy nad Sekwaną. Zespołowi towarzyszyła  sześćdziesięcioosobowa ekipa techniczna obsługująca sprzęt o łącznej wadze 16 ton. Trzeba było zabrać dosłownie wszystko od sprzętu nagłaśniającego z kolumnami po ekspres do kawy. Wśród instrumentarium nowością była harfa laserowa, która później stała się znakiem rozpoznawczym francuskiego muzyka. Notabene instrument ten skonstruował Bernard Szajner, kompozytor i artysta wizualny, urodzony w Francji, pochodzący z rodziny polskich Żydów. Koncerty odbyły się w Pekinie (21–22 października 1981) i Szanghaju (26–29 października 1981). Nie było to łatwe przedsięwzięcie, zarówno ze względu na różnice kulturowe, jak i techniczne. Przed pierwszym koncertem w Pekinie, w którym uczestniczyli głównie urzędnicy, działacze partyjni i żołnierze, technicy zorientowali się, że nie ma wystarczającej ilości energii do zaopatrzenia sceny i audytorium. Gospodarze rozwiązali problem tymczasowo odcinając prąd w okolicznych dzielnicach. Potem na długo przed końcem koncertu prawie połowa publiczności wyszła ze względu na to, że od 22.00 przestawały kursować autobusy. Chcąc zapewnić frekwencję na drugim koncercie, Jarre’a i jego zespół kupili część biletów na koncert i rozdali je dzieciom na ulicy. Bardziej zaangażowana okazała się publiczność w Szanghaju składająca się w dużej części ze studentów. Jarre jako frontman zachęcał do zabawy chodząc pomiędzy rzędami z miniaturowym syntezatorem, na którym uczestnicy koncertu odgrywali przypadkowe dźwięki. Nawiązywanie kontaktu z publicznością było także nowością podczas koncertów muzyki elektronicznej i odróżniało potem koncerty Jeana Michela Jarre’a od statycznych występów zespołów niemieckich. W koncertach uczestniczyło łącznie około 120 tysięcy osób. Ta pionierska wyprawa francuskich muzyków do Chin została utrwalona w bardzo udanym filmie dokumentalnym „The Concerts in China (1981–1982)”, reżyserowanym przez Andrew Piddingtona. Fragmenty koncertów były transmitowane przez Radio Beijing i francuską stację Europe 1. Zapis tych audycji stał się podstawą do wydania w 2016 r. bootlegu „The Concerts in China – Radio Broadcast”. Możemy na nim usłyszeć także utwory, który nie znalazły się na oficjalnym wydawnictwie i znane, ale przed postprodukcją. Występy francuskich artystów w 1981 r. nie otworzyły od razu drzwi innym przedstawicielom kultury zachodniej. Dopiero cztery lata później wystąpił w ChRL brytyjski zespół Wham!

Muzyka zagrana na żywo została oczywiście zarejestrowana także przez samą ekipę techniczną, ale ze względu na niską jakość dźwięku część materiału musiała być później poprawiona a czasem nawet ponownie nagrana w studiu na potrzeby podwójnego albumu, który ukazał się w 1982 r. w wytwórni Disques Dreyfus, zmiksowany przez René Ameline w Ferber Studios. Poszczególne utwory rozdzielają nagrania dźwiękowe zawierające zapowiedzi niektórych utworów a także nagrania z chińskiej ulicy, szkół, lotniska, czy radiowej reklamy samych koncertów. Płytę otwierają ciężkie brzmienia „L'ouverture” utworu opartego na zwolnionym do połowy tempa utworze „Les Chants Magnétiques I”. Po nim zupełnie nowa kompozycja „Arpégiateur”. Nie zawiera chwytliwej melodii, ale wciąga słuchacza i budzi podziw maestrią użycia elektronicznego instrumentarium. Moim zdaniem to jedna z najlepszych kompozycji w całym dorobku Jarre’a. Trzeci „Equinoxe IV” to zaaranżowana na potrzebę koncertów wersja utworu z płyty studyjnej z 1978 r. jednego z najbardziej rozpoznawalnych utworów artysty. „Jonques De Pêcheurs Au Crépuscule” czyli „Rybackie dżonki o zmierzchu” oparte na starej ludowej chińskiej melodii wykonywane są wspólnie z orkiestrą wykorzystującą tradycyjne chińskie instrumenty. Wschodnia tradycja i zachodnia nowoczesność mimo wyraźnego kontrastu pięknie się tutaj uzupełniają. Następnie mamy pełniący rolę interludium „L'orchestre Sous La Pluie”, wzięty z płyty „Équinoxe” i utwór z tej samej płyty z numerem VII z nowym prologiem, po którym wchodzi jako rytmiczny fundament utworu motyw grany charakterystycznym dla Jarre’a miękkim basem. Siódmy utwór „Orient Express” jest zupełnie nową kompozycją, najbliższą na płycie muzyce popularnej. Wydany został na singlu oraz zilustrowany teledyskiem. Następnie opis płyty zapowiada „Les Chants Magnétiques I”, utwór o którym Tomasz Beksiński wyraził się, że we francuskim muzyku obudził się przy tej okazji Carlos Santana. Niestety pomimo zapowiedzi usłyszymy w tym miejscu jedynie trwające 20 sekund dźwięki meczu tenisa stołowego przechodzące w kolejowe odgłosy „Les Chants Magnétiques III” a następnie „Les Chants Magnétiques IV” z uwodzącą melodią. Wykonanie „Les Chants Magnétiques I” możemy za to zobaczyć we wspomnianym wyżej filmie dokumentalnym. Po krótkim futurystycznym „Laser Harp” noc w Szanghaju czyli „Nuit à Shanghai” skomponowany specjalnie na tę okazję. Rozwija się powoli spokojnie w akompaniamencie orientalnych dźwięków aż do pojawienia się krótkiego motywu z sekwencera i snujących swój temat na ich tle niskich elektronicznych stringów. Na niepokojący klimat utworu wpływa też gra na perkusji, która dopiero w czwartej minucie nabiera właściwego rytmu. Uspokojenie przynosi słodka melodia utworu „La Dernière Rumba” zagranego na elektronicznych organach Elka X705 z przymocowanymi na tę okazję reflektorami samochodowymi, lusterkami wstecznymi i tablicą rejestracyjną z napisem „Electronic Nights” po chińsku. Na pozycji nr 14 na płycie jest „Les Chants Magnétiques II”, dłuższy od wersji studyjnej, bardziej dynamiczny, z żywszą perkusją i zmienioną aranżacją z partią solową Perriera. Na zakończenie jest utwór skomponowany już po powrocie do Francji, melancholijny „Souvenir De Chine”, drugi singiel z albumu, który na Liście Przebojów Programu 3 PR na początku 1983 roku zajął miejsce piąte. Zabrakło na albumie największego przeboju Jarre’a czyli „Oxygene IV”. Pojawia się on tylko na chwilę jako cytat w radiowej zapowiedzi koncertów wykorzystanej na płycie, a wiadomo, że był wykonywany na żywo. Można też mieć żal o żart związany z „Les Chants Magnétiques I”. Mimo to muszę ten album płytowy stanowiący zarazem zapis historycznych koncertów jak i podsumowanie pierwszego okresu twórczości Jarre’a ocenić na [10/10] jako koncertowy klasyk i arcydzieło gatunku. 

Krzysztof Moskal
11.12.2025 r.