Depeche Mode - Some Great Reward
1984 Mute
1. Something To Do 3:48
2. Lie To Me 5:04
3. People Are People 3:52
4. It Doesn't Matter 4:45
5. Stories Of Old 3:14
6. Somebody 4:27
7. Master And Servant 4:13
8. If You Want 4:41
9. Blasphemous Rumours 6:22
Na "Construction Time Again" [czytaj recenzję >>] muzycy Depeche Mode zaczęli używać samplera i bawić się z przetwarzaniem dźwięków. Znaczny postęp w zakresie sposobu tworzenia muzyki nie szedł w parze z jakością kompozycji, które straciły na przebojowości i chwytliwości. Zostało to naprawione na następnej płycie pt. "Some Great Reward", która od pierwszego taktu "Something To Do" nie daje ani chwili wytchnienia. Szybki, mechaniczny beat automatu perkusyjnego, dynamiczny wokal Gahana, z wstawkami Gore'a powtarzającego tytuł, od początku napędzają pozytywnie płytę. W tle słychać przetworzone dźwięki syntetyczne. W kolejnym utworze "Lie To Me", choć tempo jest trochę wolniejsze, to płyta nie traci nic na swojej dynamice. Beat automatu perkusyjnego brzmi bardziej miękko, a rytmika jest nieco połamana. Gahan w pewny siebie sposób śpiewa i chwytliwie deklamuje tytułowy wers. To niezwykle wciągający i przebojowy utwór, po którym następuje wielki hit "People Are People".
W "People Are People" słyszymy charakterystyczne industrialne efekty przypominające uderzenia młota pneumatycznego, zagęszczone innymi syntetycznymi dźwiękami, po których od razu wchodzi refren z tytułową frazą "People Are People". Słuchałem tego nagrania niezliczoną ilość razy i nigdy nie poczułem się nim znudzony. Jeśli ktoś nie dał się wciągnąć w muzykę na "Some Great Reward" dzięki pierwszym dwóm utworom, to po "People Are People" szczękę na pewno musiał już zbierać z podłogi. Gdy usłyszałem utwór na Liście Przebojów Programu Trzeciego, gdzie doszedł do 2. miejsca, to właśnie musiałem robić. Ultravox był nadal moim ulubionym zespołem "elektronicznym", ale "People Are People", "Master And Servant" i w końcu płyta "Some Great Reward" spowodowały, że Depeche Mode znacznie awansował w moim rankingu.
Dopiero czwarty utwór na płycie pt. "It Doesn't Matter" przynosi wyraźne zwolnienie. Piosenka wykonywana jest przez Martina Gore'a i o ile ogólnie jestem fanem śpiewanych przez niego utworów, to ten wypada blado. Kompozycja jest wolna, w tle słychać dziwne dźwięki syntetyczne, które nie budują nastroju. Po tak świetnych numerach jak "Something To Do", "Lie To Me", czy "People Are People", "It Doesn't Matter" brzmi wręcz irytująco. Rozpędzona maszyna zatrzymała się i to nie na pięknej, romantycznej balladzie, ale na dziwnym, nieco pokracznym nagraniu nie pasującym do zawartości wydawnictwa. Moim zdaniem to najsłabszy moment płyty.
Dzięki "Stories Of Old" wracamy jednak na właściwe tory. Nagranie nie jest demonem szybkości, ale wolno rozwijająca się dynamika utworu i chwytliwy śpiew Gahana wciągają. Po nim wracamy do piosenki śpiewanej przez Gore'a. Tym razem mamy jednak do czynienia z piękną, nastrojową balladą "Somebody". Utwór został wydany na singlu i zaśpiewany przez Gore'a solo z towarzyszeniem fortepianu. Wiem, że nie wszyscy lubią ballady Gore'a, ale ja zakochałem się w "Somebody" od pierwszej chwili. Żeby nie było za słodko, od razu po nim następuje silne uderzenie w postaci drugiego największego hitu, singlowego "Master And Servant". Dynamiczny, przebojowy, z wieloma samplowanymi dźwiękami różnego pochodzenia, chwytliwym refrenem i kontrowersyjną tematyką S&M - to wszystko sprawia, że płyta odzyskuje właściwy rytm. Po nim jest "If You Want", jedyny utwór napisany na płytę przez Alana Wildera, sympatyczny, nieco bardziej motoryczny, mniej popowy.
Na koniec umieszczony jest singlowy "Blasphemous Rumours", który zupełnie nie brzmi jak przebój. Warstwa liryczna jest zawoalowaną krytyką religii. Instrumentalnie nagranie przynosi wiele samplowanych dźwięków i jest wzbogacone o syntetyczne efekty, które na pewno nie upraszczają nagrania. Brakuje tutaj chwytliwego refrenu i czegoś co sprawiałoby, że utwór miałby szansę stać się przebojem. W Polsce nim się nie stał, w Wielkiej Brytanii też nie odniósł oszałamiającego sukcesu, mimo że został wydany jako podwójny singiel wraz z "Somebody".
"Some Great Reward", który był częściowo nagrywany w niemieckim studiu w Berlinie, jest rozwinięciem pomysłów z "Construction Time Again". Ale tutaj nie mamy już zabawy z dźwiękami. Album jest nagrany przez świadomych swoich możliwości muzyków, którzy wiedzą czego chcą. Martin Gore, autor prawie wszystkich kompozycji, stworzył dwa miażdżące przeboje - "People Are People" i "Master And Servant". Podobnych brakowało na poprzednim wydawnictwie. Industrialne efekty wzmacniają nagrania, ubarwiają je i wzbogacają a nie są efektem zabawy, prób i ćwiczeń jak było w przypadku "Construction Time Again". Świetny album, najlepszy aż do wydania "Black Celebration". [czytaj recenzję >>] [9.5/10]
Andrzej Korasiewicz
18.04.2024 r.