Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Classix Nouveaux - Batlle Cry

Classix Nouveaux - Batlle Cry
2023 Cherry Red Records

1. Prelude/ Fix Your Eyes Up 6:36
2. Battle Cry  4:38
3. Wretched 6:11
4. Final Symphony  5:33
5. No Do Overs     4:39
6. Revelation Song  4:46
7. Never Never Comes  4:05
8. Interlude/ Inside Outside 5:23
9. Colour Me The Sky 6:20

Pewnie niektórym młodszym trudno będzie w to uwierzyć, a i czytelnikom  spoza granic Polski, ale Classix Nouveaux to zespół, który w latach 1983-85 był w Polsce wśród nastolatków najpopularniejszą grupą, nie tylko new romantic czy synth pop, ale w ogóle pop. Popularniejsza od Classix Nouveaux była wtedy może tylko czołówka polskiego rocka - Republika, Maanam, Lady Pank. Ale ani Ultravox, ani The Human League, Culture Club, Spandau Ballet, ani nawet Depeche Mode czy Wham! nie mogli równać się popularnością z Classix Nouveaux. No może jedyną konkurencją był Limahl (ex-Kajagoogoo) :). Paradoksalnie, wtedy Classix Nouveux był praktycznie w stanie upadku jako formacja muzyczna. Zespół, kierowany pod koniec funkcjonowania tylko przez Sala Solo, był jedynie szyldem. Dlatego wokalista ostatecznie zrezygnował z niego w 1985 roku, nagrywając płytę solową jako Sal Solo. Marka Classix Nouveax była jednak tak silna w Polsce, że nawet po rozwiązaniu zespołu i wydaniu płyty pt. "Heart & Soul" (1985), niektóre utwory Sala Solo pojawiały się na Liście Przebojów Programu Trzeciego pod szyldem Classix Nouveax. Tak było chociażby z utworem Sala Solo pt. "Heartbeat", który doszedł w lipcu 1985 roku do 3. miejsca LP3 jako utwór Classix Nouveaux. Nic więc dziwnego, że reaktywacja grupy w 2021 roku zelektryzowała wszystkich fanów zespołu z dawnych lat. 

Dwa lata temu grupa zaprezentowała niespodziewanie swój stary numer pt. "Inside Outside" w nowej aranżacji i pononownie go nagrała. To jeszcze nie zapowiadało sensacji w postaci płyty z nowym materiałem. Ale już całkiem nowy utwór pt. "Fix Your Eyes Up" z 2022 roku dawał podstawy, by sądzić, że może jednak to będzie prawdziwy powrót dawnej gwiazdy. Wątpliwości były. Bo czy panom z zespołu, który w swojej ojczyźnie nie odniósł żadnego większego sukcesu, naprawdę będzie chciało się nagrywać nową muzykę dla garstki fanów z Polski, Finlandii, Izraela czy Portugali, gdzie grupa odniosła w przeszłości zauważalne sukcesy? Z czego, w przypadku Polski, nie mogły one być zdyskontowane wtedy w sposób merkantylny, z uwagi na nienormalny system gospodarczo-polityczny w którym wówczas tkwiliśmy? Okazuje się, że muzycy Classix Nouveaux postanowili wykonać ten ruch i dać starym fanom prezent w postaci nowej muzyki. Efekt słyszymy w postaci nowej, czwartej w historii grupy i pierwszej od 1983 roku płyty pt. "Batlle Cry", która właśnie ukazuje się nakładem Cherry Red Records.

Co na niej znajdujemy? Oprócz dwóch utworów, które przed jej wydaniem wcześniej poznaliśmy, mamy drugi autocover pt. "Never Never Comes" a także sześć kompozycji całkowicie premierowych. Płyta zaczyna się od nagrania pt. "Fix Your Eyes Up" wzbogaconego o dwuminutowy, instrumentalny wstęp pt. "Prelude", który jest zespolony z "Fix Your Eyes Up". Numer utrzymany jest w bardzo tradycyjnym duchu CN. Słyszymy tu pulsującą elektronikę, rozmarzony, szlachetny wokal Sala Solo oraz charakterystyczne brzmienie gitary Gary Steadmana, na razie brzmiące raczej jak ornament. Utwór chce się nucić. Tytułowy "Battle Cry" ma bardziej złożoną strukturę, w której nerwowa, motoryczna elektronika niemal drży, by w drugiej minucie uzyskać wsparcie poprzez wzmocnione tempo bębnów B. P. Hurdinga i mocniejsze brzmienie gitary, na które składają się zarówno ornamentalne zagrywki rytmiczne, jak i cięższe brzmienie hardrockowe, które przeradza się w gitarową solówkę. 

Mocne brzmienie gitary, to chyba największa różnica między nową a starą muzyką CN, choć gitara przecież zawsze była wyraźnie słyszalna w twórczości Classix. Tym razem jednak przybiera zdecydowanie mocniejszą postać, choć nie w każdym utworze. W trzecim numerze na płycie pt. "Wretched" to nie gitara ma decydujące znaczenie. Zamiast utworu rockowego słyszymy łagodną, syntezatorową balladę śpiewaną delikatnie przez Sala Solo. Pamiętacie "I Saved the World Today" Eurythmics, nagrany po wówczas sensacyjnej reaktywacji grupy w 1999 roku? Tak właśnie brzmi "Wretched" - ładnie i subtelnie. Choć i tutaj pod koniec utworu pojawia się rockowa solówka, to jednak ma ona charakter wybitnie ornamentalny. Sytuacja ulega diametralnej zmianie wraz z nagraniem czwartym pt. "Final Symphony". Już na początku utworu pobrzmiewa w tle ukryta gitara i choć pierwszm głośniejszym dźwiękiem jest pulsująca elektronika, to po chwili atakuje ciężki gitarowy riff, który powraca w utworze z coraz większą częstotliwością, z czasem dominując w "Final Symphony". Gitarowej solówki w końcówce nagrania nie powstydziłby się Van Halen. Mimo wszystko słychać, że nadal mamy do czynienia z Classix Nouveaux. To wszystko się ze sobę dobrze składa i zgrywa. Zresztą szybko przychodzi ukojenie w postaci balladowego "No Do Overs", granego na akustycznej gitarze, w której wokal przywodzi na myśli stylistykę "San Damiano", co wspiera syntetyczna melodia grana w tle.

O wiele poważniej i jeszcze bardziej podniośle brzmi "Revelation Song", w którym słyszymy wszystkie charakterystyczne elementy brzmienia tradycyjnego CN - "śpiewająca" gitara, syntetyczne tło, ciekawa, "złamana" rytmika utworu i szlachetny wokal Sala Solo. Następnie mamy dwa autocovery - "Never Never Comes" oraz "Inside Outside", od którego zaczął się powrót Classix. "Never Never Comes" jest moim zdaniem w oryginale wystarczająco dobry i z pewnym niepokojem rozpocząłem odsłuch wersji anno domini 2023. Muszę przyznać, że brzmi to nawet ciekawie, a na pewno całkiem inaczej. Bez zmian pozostaje jedynie głos Sala Solo, który zresztą ogólnie jest najmniej zmienionym elementem Classix Nouveax. Nowa wersja "Never Never Comes" nie zachwyciła mnie jednak. Rytmiczne, oszczędne i dosyć monotonne brzmienie perkusji nieco gubi głębię i zwiewność oryginału, choć nie ma tragedii. Traktuję ten utwór jak rodzaj remiksu oryginalnego utworu i w takim rozumieniu nawet dobrze wpisuje się w kontekst całej płyty. "Inside Outside" poprzedzony jest połtoraminutowym "Interlude". Podobnie jak było z "Prelude/ Fix Your Eyes Up", oba są ze sobą połączone. W przypadku "Interlude" zamiast czystego instrumentalu mamy do czynienia z narastającym rytmem perkusyjnym, w tle którego słychać głosy, które płynnie przechodzą w chórek do "Inside Outside". Ten autocover utrzymany jest w wolniejszym tempie niż nagranie z 1981 roku. Pozbawione jest też dynamiki oryginału. Nowsza wersja na pewno wzbudza mniejsze emocje niż pierwotna, ale dobrze wpasowuje się w "Batlle Cry".

Finałowe "Colour Me The Sky" zaczyna się od delikatnej gry na gitarze, wzbogaconej syntezatorowymi efektami w tle, które poprzedzają melancholijny wokal Sala Solo oraz pływające brzmienie gitary elektrycznej, które znowu z czasem uzyskuje większą, hardrockową moc. Utwór nabiera dynamiki, nie gubiąc przy tym melancholinej atmosfery. Nagranie trwa ponad sześć minut i ma wiele smaczków gitarowych, słychać też w tle smyki a także uderzenia w klawisze, jak również ciężkie gitarowe riffy a w końcu solówkę niemal metalową, która wchodzi w piątej i szóstej minucie nagrania. Wszystko zbliża się do końca w prawie symfonicznym rozmachu, wspartym brzmieniem orkiestrowym, ale ostatecznie gaśnie delikatnie w kończącym dźwięku akustycznej gitary.

Wiem, że moja ocena może być skażona sentymentalizmem, że pewnie inaczej bym patrzył na płytę, gdyby to nie był jeden z moich lubionych zespołów wczesnej nastoletności, ale mimo wszystko nie mogę nie napisać, że bardzo dobrze mi się słuchało "Batlle Cry". Choć jest tu zaledwie siedem numerów całkowicie premierowych, to nawet te autocovery przyjemnie wpisują się w nową muzykę Classix Nouveaxu. Ona zwyczajnie dobrze brzmi, zachowując tradycyjny klimat zespołu, ale nie trzymając się go kurczowo. Na pewno zaskakującym elementem jest mocniejsze użycie w wielu miejscach gitary, co jednak nie burzy nastroju płyty. "Batlle Cry" to z jednej strony muzyka starego, dobrego Classix Nouveaux, z drugiej muzyka brzmi świeżo, choć nieinnowacyjnie. No i po prostu chce się do niej wracać. [8/10]

Andrzej Korasiewicz
15.11.2023 r.