Recenzje

Zaobserwuj nas

Wyszukaj recenzję:

Bolshoi, The - Friends

The Bolshoi - Friends
1986/1999 Beggars Banquet

1. Away - 4:58
2. Modern Man - 5:35
3. Someones Daughter - 4:04
4. Sunday Morning - 6:32
5. Looking for a Life - 4:44
6. Romeo in Clover (Call Girls) - 5:35
7. Books on the Bonfire - 4:58
8. Pardon Me - 4:34
9. Fat and Jealous - 4:06
10. Waspy - 5:11
11. A Funny Thing... - 3:48 (CD bonus)

The Bolshoi to angielski zespół, który działał na rynku muzycznym krótko, bo w latach 1983-1988. Grupa wydała dwie płyty i nie odnosząc większego sukcesu rozwiązała się. "Friends" to ich debiutancki album z 1986 roku. Muzyka The Bolshoi oscyluje wokół stylistyki postpunkowej. Twórczość grupy była z jednej strony lżejsza a z drugiej delikatnie mroczna albo przynajmniej melancholinjna. Z pewnością zainteresuje miłośników brzmień 80's i fanów klimatów postpunkowo-okołogotyckich.

Zespół nie odniósł międzynarodowego sukcesu, ale wylansował kilka mniejszych przebojów i jeden wielki: "Sunday Morning". Wielkim przebojem utwór został głównie w Polsce, gdzie przez kilka tygodni był na szczycie listy Trójki. W 1987 roku grupa przybyła do naszego kraju w roli prawdziwej gwiazdy. Wówczas, Polska Rzeczpospolita Ludowa zamknięta była na Zachód. Koncerty zachodnich wykonawców były rzadkością. Każdy, kto stamtąd przyjechał wzbudzał wielkie zainteresowanie. Wystarczyła etykieta "zachodniego zespołu", by wypełnić sale koncertowe po brzegi. Tym bardziej, gdy ktoś miał na koncie taki przebój jak "Sunday Morning".

Trzeba przyznać, że "Sunday Morning" jest wyjątkowo udanym nagraniem. Nie ma w nim nic z plastikowych brzmień charakterystycznych dla 80's i trudno byłoby zarzucać mu kiczowatość. Delikatna partia fortepianu, która rozpoczyna nagranie i kończy, rytmicznie powtarzane partie peruksyjne i emocjonalnie modulowany głos wokalisty stwarzają niezapomnianą atmosferę. Oprócz tego przeboju na płycie "Friends" warte uwagi są jeszcze: dynamiczne "Away" oraz "Looking for a Life". Strawne są również: "Books on the Bonfire" i "Fat and Jealous". Pozostałe kompozycje są niestety schematyczne, przeciętne i bezbarwne, żeby nie powiedzieć wprost, że "na jedno kopyto". Grupie inwencji starczyło tylko na kilka piosenek. 

Z pewnością trudno oceniać album "Friends" w innej kategorii niż sentymentalna. Z drugiej strony współczesne gwiazdki indie prezentują często poziom zbliżony do najsłabszych fragmentów albumu "Friends". Różnica jest taka, że w swoim repertuarze nie maja takiego nagrania jak "Sunday Morning". I właśnie przynajmniej dla tego utworu, ale także dla "Away" i "Looking for a Life" warto mieć tę płytę. [7.5/10]

p.s. wersja CD została wzbogacona o nagranie"A Funny Thing...". Winyl kończy się na utworze nr 10.

Andrzej Korasiewicz
19.01.2009 r.